Oddanie33 z komentarzami Ks. Dominika Chmielewskiego - 33 dni - Dzień 9

Oddanie33

Dzień 9 - komentarz Ks. Dominika

W prologu Ewangelii Świętego Jana czytamy: "Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli'. Największy ból Boga, od początku życia na ziemi, to odrzucenie Jego miłości przez ludzi. Historia życia Jezusa, od Jego narodzin, aż do śmierci, jest jedynie wielkim dramatem bycia odrzuconym przez swoich. Betlejem nie chciało Jezusa. Kiedy wejdziemy w tę tajemnicę i wczytamy się w ewangeliczny opis narodzenia Pana Jezusa, zobaczymy, że Jezus wybiera stajnię wśród zwierząt. Zamiast w godnych warunkach,
w normalnym domu musiał urodzić się w śmierdzącej stajni, wśród zapachu zwierzęcych odchodów, a zamiast łóżeczka był żłób, z którego jadły osły. Któż z nas chciałby się tak urodzić? Kto chciałby mieć taki początek swojego życia?

Odrzucenie-to właśnie jest istota tajemnicy Bożego Narodzenia. Dzisiaj mamy piękne kolędy, klimat rodzinny. Oczywiście, to też jest ważne, ale musimy mieć świadomość tego, co naprawdę się stało, kiedy Jezus się urodził. On nie brzydzi się największym brudem w twoim życiu, najbardziej perfidnymi grzechami, najbardziej śmierdzącymi sytuacjami.

Fenomen chrześcijaństwa polega na tym, że tam, gdzie sam siebie naj- bardziej nienawidzisz, odrzucasz i nie chcesz znać, bo strasznie się siebie wstydzisz - tam chce się urodzić Jezus. Dokładnie w tym miejscu - nie w pięknym pałacu pychy, dumy, wyniosłości i samowystarczalności. My natomiast robimy wszystko, żeby pokazać się Bogu piękni, wspaniali, cudowni, według naszych lekowych prezentacji, zakładanych masek, żeby tylko wszyscy nas polubili, zaakceptowali, pokochali takich, jakimi im się sprzedajemy. Ale wiemy w sercu, że tacy nie jesteśmy i ukrywamy naszą słabość, nędzę, nasz strach, wstyd, nasze porażki - wszystko to, co się nie udało. Boimy się, że jak wyjdzie na jaw prawda o tym, jacy jesteśmy, to już nikt nie będzie chciał nas kochać. Pojawia się wielki lęk przed odrzuceniem.

Jezus chce przyjść w te poranione miejsca w nas - nie po to, żeby cię osądzić czy potępić, ale po to, aby ukazać się jako Dzieciątko Jezus. Nie jako potężny, surowy, sprawiedliwy Bóg pełen majestatu, który cię skaże za to, co zrobiłeś, jak zeszpeciłeś swoje życie, lecz Bóg, który przychodzi jako maleńkie dziecko - żebyś się Go nie przestraszył. Już i tak się nacierpiałeś przez grzech, swoje złe wybory, konsekwencje tego, co się stało. On chce ocierać twoje łzy, uśmiechać się do ciebie i mówić jak bardzo cię kocha, właśnie w tej stajni, wśród zwierząt. Jezus nie narodzi się w pałacu, który będziesz na modlitwie stawiał Bogu ze swoich zasług i samowystarczalności. On tam nie przyjdzie. Przyjdzie do ciebie, kiedy pokażesz mu stajnię twojego życia. Chcemy ciągle sprzedawać siebie jako wspaniałych, doskonałych. . . Nikt z nas nie lubi, kiedy ktoś odkryje nasze słabości, nasze grzechy czy naszą
podłość, bo wiemy, że kiedy zobaczy prawdę o nas, od razu nas odrzuci. To śmieszne, kiedy zachowanie przenosimy na Boga i przed Nim też chcemy udawać kogoś innego. Dlatego tylu z nas nie ma doświadczenia prawdziwego Boga, bo sami stajemy przed Nim nieprawdziwi. A On mówi: "Pokaż mi siebie w prawdzie, a dopiero wtedy ja do ciebie przyjdę. Kiedy udajesz kogoś, kim nie jesteś, nie mogę przyjść do ciebie, nie mogę się z tobą spotkać".